Pokoj Chin

Zamruczał cichutko, po czym jeszcze bardziej się zarumienił. To było takie przyjemne. Nie wiedział, co zrobić w tym momencie. Nigdy przedtem nie był w takiej sytuacji. Był do niego odwrócony plecami, więc nie za wiele mógł zrobić. Odwrócił się do niego bokiem i po chwili zastanowienia pocałował go krótko w usta. Przypatrywał mu się przez kilka sekund po czym spojrzał w bok.

Widząc bardziej czerwonego Tuvalu cieszył się jeszcze bardziej. Ten po chwili się odwrócił i go pocałował. Przez chwilę nie wiedział co ma zrobić. Był zbytnio zaskoczony na jakikolwiek ruch. Jednak stan oniemienia nie trwał długo. Chwycił go za podbródek i odwrócił do siebie. Uśmiechnął się radośnie i go lekko pocałował. Trwał w takim całusie nie wykonując kolejnych ruchów. Był taki uroczy i niewinny. Nie chciał go w żaden sposób skrzywdzić. Czekał aż sam tak jak przed chwilą wykona jakiś miły i znaczący gest.

Bał się reakcji Chin. Może nie powinien był tego robić? Jednak, kiedy tym razem Tuvalu został pocałowany obawy odleciały gdzieś daleko. Zamknął oczka i „zarzucił” ręce na szyję Azjaty. To był jego pierwszy pocałunek. Nigdy wcześniej się z nikim nie całował. Jednak nie widział sensu mówienia tego Chinom.

Czując, że Mark oddaje pocałunek ścisnął go mocniej w tali. Pogłębił pocałunek nieznacznie. Mark był taki urocz niewinny jakby wszystko robił po raz pierwszy w życiu. Zmusił go by się do niego odwrócił przodem. Tak będzie wygodniej im dwóm. Rękoma zawędrował pod koszulkę chłopaka. W ciągu dalszym gładząc jego boki. Skórę miał gładką niczym u dziecka.

-Mh..- Drgnął, gdy poczuł ręce na swojej skórze. Yao może się tego nie spodziewał, ale tak. Tuvalu robił to wszystko pierwszy raz w życiu. Ale nawet mu się to podobało. Powieki miał mocno zaciśnięte. Nie chciał teraz na niego patrzeć. Za bardzo się wstydził. Nie spojrzałby mu teraz w oczy. Czuł się trochę skrępowany tą sytuacją.

Odsunął się od niego i patrzył przez chwilę. Jego mocno zaciśnięte powieki oraz ten słodki rumieniec.
-Aru... Cos sie stalo, aru? - nie chciał go w żaden sposób do niczego przymuszać.
Zdawało mu się, że Mark się po prostu bał. Zabrał ręce spod koszulki i objął nimi jego twarzyczkę. Potarł noskiem o jego nosek.
-Otwoz ocka, aru - uśmiechał się lekko sam do siebie.

Gdy Yao się odsunął pomyślał, że będzie musiał spojrzeć mu w oczy. Odwrócił głowę, ale wtedy Chiny wyjął ręce spod jego koszulki i objął nimi jego twarz. Wtedy musiał na niego spojrzeć, ale nie chciał. Usłyszawszy słowa chłopaka powoli i niechętnie otworzył oczy. Odsunął się trochę. – Wybacz..- mruknął tylko patrząc na niego. Znów się nieco przybliżył i zastanowił czy powiedzieć, o co naprawdę mu chodzi.

-Co sie stalo, aru? - jego myśli krążyły w około jednego To moja wina!.
Nie chciał robić niczego nachalnie i źle. Zastanawiał się co mogło stać się nie tak. Zepchnął lekko Tuvalu z kolan bojąc się, że to jego wina. Posadził go, a on sam wstał i podszedł do parapetu. Nie pozostawało mu nic innego jak uciec od siebie samego.

Już chciał zacząć, kiedy został zepchnięty z jego kolan. Zdziwił się trochę tym, że Chiny wstał i podszedł do okna. Ruszył za nim po czym przytulił się do niego zaczynając: -Bo.. Ja nigdy wcześniej nie robiłem tych wszystkich rzeczy. I to jest dla mnie trochę.. Dziwne..- wyjaśnił szeptem mając nadzieję, że ten go słyszał i nie będzie musiał powtarzać.

Głupio mu się zrobiło. Przytulił mocno Marka i pocałował w czoło.
-Pseplasam, aru - złapał go za rękę i pociągnął do łóżka.
Popchnął go na nie tak, że chcąc nie chcąc musiał się na nim położyć. Ulokował się obok niego tuląc go do swojej klatki piersiowej.
-Pzeciez nigdzie sie nie spiesymy, aru - mruknął mu do ucha lekko je przygryzając.
Ręce ponownie wsadził pod jego jego koszulkę delikatnie gładząc jego boki. Nie trwało to długo, ponieważ znowu go przytulił. Leżeli tak obok siebie cicho.

-Hm? Nie masz za co przepraszać..- powiedział i został przyciągnięty z powrotem do łóżka.
-Um..- mruknął, gdy został na nie popchnięty, a Chińczyk położył się obok i przytulił go do klatki piersiowej.
-Mhm.- wypowiedział potwierdzając jego słowa. Jęknął cicho kiedy chłopak przegryzł jego ucho i znowu włożył ręce pod koszulkę. Po czym ponownie go do siebie przytulił. Leżeli obok siebie w ciszy. Tuvalu zerknął na Yao i uśmiechnął się delikatnie.

Widząc uśmiechniętego Tuvalu sam się szeroko wyszczerzył i przytulił chłopaka mocniej.
-Cego sie tak usmiechas, aru? - po prostu musiał zapytać z ciekawości.
Fajnie było tak sobie poleżeć. Nic nie robić tylko leżeć. Pierwszy raz od jakiegoś czasu mógł odpocząć. Zawsze znalazło się jakieś zajęcie, albo osoba, która te zajęcie wymyślała.
Ponownie tego dnia przejechał noskiem po szyi Mark'a czekając na odpowiedź

-Mm.. Bo coś sobie przypomniałem.- odpowiedział i uśmiechnął się szerzej. Było mu tak ciepło, że nie miał ochoty nigdzie się ruszyć. Spojrzał w sufit i westchnął cicho. Gdyby zamknął oczy na dłuższą chwilę z pewnością by zasnął. Ale nie chciał. Pomyślał nad czymś i zwrócił się do Chin.
– Mówiłeś, że mnie lubisz.- urwał i znów pomyślał. –Ale co we mnie lubisz?- dokończył pytaniem.

Chciał go pocałować jednak to pytanie zbiło go całkowicie z tropu. Położył się na plecach i spojrzał w sufit. Zastanawiał się przez chwilę nie wiedząc co ma mu właściwie odpowiedzieć. Po chwili ponownie odwrócił się przodem do Tuvalu.
-Za co, aru? Hm... Za to ze jestes taki ulocy, aru -szeptał mu do ucha i muskał je lekko wargami - Jestes taki ladosny, aru. Taki ludzi mis, aru - na te słowa przytulił się mocno i potarł policzkiem o jego policzek.
Nie wiedział co ma mu tak właściwie powiedzieć. Lubił go za całokształt. Zawsze mógł do niego podejść przytulić się i porozmawiać.

Zarumienił się nieco.
-I za to mnie lubisz..?- przekrzywił głowę. W sumie nie wiedział, jaką odpowiedź chciałby usłyszeć. Ta mu wystarczała.
-Hm.. Miś?- zadziwił się trochę. Czy wyglądał jak niedźwiedź? A może jak koala? Zaśmiał się cicho myśląc o tym. Objął go nieśmiało i ponownie uśmiechnął.

-Mis, aru taka paaaandaaa - zachichotał cicho.
Podniósł się lekko i nachylił nad chłopakiem. Przez chwilę patrzył mu jeszcze w oczy po czym go delikatnie pocałował.
-Po plostu lubie cie aru nie da sie tego aru opisac - ponownie musnął jego usta swoimi.
Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Miał tam trochę słodyczy schowanych przed Koreę. Chciał je teraz wykorzystać i najnormalniej w świecie zjeść je razem z Markiem.

-Ach... Panda.- kiwnął głową. I wszystko jasne. Pandy były urocze.
Również patrzył Chinom w oczy i przymknął oczka, kiedy go pocałował.
-Rozumiem. Też cię lubię.- zarumienił się po raz któryś i zaczął obserwować, Yao. Zastanowił się, co chce wyciągnąć z szafy po czym przekręcił się na brzuch.

Wyciągnął małą torebeczkę ze słodkościami. Skierował się w stronę łóżka. Widząc, że Mark leże na brzuchu usiadł na jego pośladkach. Wyciągnął czekoladę i ja połapał na kosteczki. Jedna z nich wsadził do ust chłopakowi a kolejną sam zjadł. Miał ochotę na dużą dawkę słodyczy. Na części właśnie siedział, jednak nie mógł zjeść wszystkiego na raz bo było by to niezdrowe.
Z uśmiechem zaczął wiercić się na chłopaku.

Przyglądał mu się z zaciekawieniem i uśmiechnął lekko, gdy Azjata wyjął jakiś woreczek. Nie wiedział, co to, więc czekał aż chłopak podejdzie.
-Co robisz..?- spytał, kiedy ten usiadł mu na pośladkach. Zdziwił się czując, że wkłada mu coś do ust. Czując smak czekolady mruknął zadowolony i zaczął ją jeść. Gdy zjadł już kostkę poczuł dziwne uczucie. Jęknął i schował twarz w dłonie. Czarnowłosy zaczął się wiercić.

-Co jest, aru? - dalej się wiercił szukając wygodniejszego miejsca.
Po chwili jednak przestał gdy znalazł odpowiednie. Widząc, że Mark zjadł czekoladę dal mu kolejny kawałek i kolejny.
Położył się na nim. Odłożył czekoladę na bok a ręce zajęły się gładzeniem boków chłopaka. Przymknął oczka z uśmiechem. Mark był doskonałą osobą do tulenia. Taki... Pandowaty.

-Nie wierć się tak więcej..- mruknął, gdy już przestał. Odetchnął z ulgą. Kiedy ponownie dostał czekoladę i zjadł ją ze smakiem. Ta ulga nie trwała jednak długo, bo chłopak się na nim położył. Nie był lekki, a Tuvalu do wytrzymałych nie należał.
-Ech..- westchnął tylko i spojrzał przed siebie. Teraz to on zaczął się wiercić.

Czując, że Mark zaczął się wiercić zszedł z niego. Nie było potrzeby by bardziej na nim siedział. Był zapewne cięższy i Mark czuł się niekomfortowo. Położył się obok niego obejmując delikatnie ramieniem. Została ostatnia kostka czekolady. Nie chciał zjeść jej sam, ale też nie chciał też oddać jej całej. Wpatrywał się w słodkość myśląc co może zrobić. Po chwili wpadł na genialny jak dla niego pomysł.
Wziął kawałek czekolady do ust ale połowę zostawił na zewnątrz. Tyrpnął Marka tak by się do niego odwrócił.
-Ces, aru? - miał zamiar zjeść ja na pół.
Tak będzie sprawiedliwie i każda strona będzie zadowolona. Na dodatek będzie mógł delikatnie pocałować Tuvalu. Ten słodziak jest po prostu doskonały. Taki uroczy pieszczoch.

I znowu odczuł ulgę. Uśmiechnął się, po czym oparł głowę na dłoniach patrząc w przeciwną niż był Chiny. Zamyślił się nad czymś i nawet nie zauważył kiedy została jedna kostka czekolady. Zerknął na Yao.
-Mhm..- Odpowiedział i niepewnie ugryzł czekoladę z drugiej strony tym samym całując Chińczyka. Odsunął się nieco od niego zaczerwieniony.

A jednak. Urooooczy Uśmiechnął się lekko. Sam ponownie przysunął się do Tuvalu całując go lekko. Odwrócił go bokiem do siebie tak by mógł go mocniej przytulić do siebie. Swoje usta przeniósł na jego szyję muskając ja lekko.
Po chwili jednak przestał nie chcąc zrobić niczego złego. Po prostu wtulił się w chłopaka. Obawiał się, że może jednak posunął się za daleko. Nie chciał go w żaden sposób przestraszyć ani odstraszyć od siebie. Uważał go za kogoś bliskiego. Potrafił go zrozumieć i pocieszyć. Po prostu bardzo go lubił i cieszył się z tej znajomości.

Nadął policzki nagle interesując się kołdrą. Mógł się domyśleć, że jak on się odsunie to Yao się przysunie. Był już na krawędzi łóżka, więc chcąc nie chcąc wtulił się w chłopaka, by nie spaść. Za to ten znowu go pocałował i przytulił do siebie mocniej. Mark jednak nie spodziewał się, że Chiny zacznie całować go po szyi. Nie przestraszył się, ani nic, po prostu nieco zdziwił. Zacisnął ręce na jego bluzce i oparł głowę o ramie Azjaty.

Widząc, że to nie przeszkadza Tuvalu. Ponownie całował go po szyi. Składał delikatne i krótkie pocałunki na jego skórze. Rękoma gładził jego boki.
-Jestes ulocy, aru - szepnął mu do ucha i delikatnie je przygryzł.
Obok leżała torebeczka ze słodyczami. Wyłowił jakiegoś cukierka, rozpakował go i wsadził sobie do ust. Po chwili zastanowienie i przemyślenia za i przeciw. Pocałował Tuvalu.

Odchylił trochę szyję i przymknął oczy. Ścisnął mocniej jego bluzkę, po czym zaraz ją puścił i objął chłopaka rękoma.
-A-ach.. Tak?- zająkał się i poczerwieniał na twarzy bardziej. Czując, że chłopak przestał otworzył oczy szerzej i popatrzył na to, co robi. Przekrzywił głowę widząc, że wyciąga z woreczka cukierka i wkłada go do ust. Chwilę później pocałował go. Mruknął coś i oddał pocałunek. Słodkie.. pomyślał.

Czekoladka z miętowym nadzieniem rozpływała się podczas ich pocałunku. Yao przyciagnął trochę chłopaka by nie spadł i zawisł nad nim. Całując go delikatnie, rękoma znowu wślizgnął się pod jego koszulkę gładząc boki. Miał wiele czekoladek, które mógł wykorzystać w podobny sposób. Cieszył się, że byli sami w pokoju. Wślizgnął się językiem w jego usta badając delikatnie podniebienie i wewnętrzną stronę policzków. Dalej czuł posmak mięty i czekolady po rozpuszczonym cukierku.

Zamruczał niczym kotek i kiedy Yao go przyciągnął ułożył ręce pomiędzy jego głową. Smak czekoladki sprawiał, że Tuvalu brał większą przyjemność z pocałunku. Poczuł jak dłonie Chin wędrują pod jego koszulkę i gładzą jego boki. Ponownie drgnął. Zamknął mocno oczy czując język Azjaty w swoich ustach. Był trochę zażenowany, ale nie chciał tego przerywać. W tej chwili cieszył się, że są zamknięci na klucz.

Nie miał zamiaru posuwać się dalej. Wolał trwać tak jak teraz. W czułym pocałunku z Tuvalu, który leżał pod nim. Nikt nie mógł im przeszkodzić. Mark był uroczy, z resztą jak zawsze. Przerwał na chwilę pocałunek by sięgnąć po kolejnego cukierka. Rozpakował go i wsadził sobie do ust. Ponownie przywarł do chłopaka całując go namiętnie. Ręce w ciągu dalszym pieściły jego boki.

Chłopiec nie chciał, by jego towarzysz posunął się dalej. Nie był jeszcze na to gotowy. To, co teraz robili było już dla niego zbyt wielkim posunięciem. Wziął ręce i uniósł się nieco na łokciach. Gdy Wang przerwał, otworzył jedno oko i spojrzał na niego. Uśmiechnął się lekko poczym zamknął je i położył na łóżku kładąc rączki na szyi chłopaka. Cieszył się, że go poznał. Nawet bardzo.

Gdy kolejna czekoladka się rozpuściła. Yao przestał w jakikolwiek sposób dręczyć sobą. Położył się za nim i mocno go przytulił.
-Ciese sie ze tu jestes, aru - wtulił twarz w jego zagłębienie szyi.
Przymknął oczka chcąc nacieszyć się ciepłem bijącym od chłopaka. Leżał tak w milczeniu. Od momentu gdy go poznał czuł się tak dziwnie. Cieszył się każdą chwilą z nim spędzoną i chciał spędzić ich jak najwięcej. Mógłby razem z nim mieszkać by mieć go tylko bliżej siebie.

Również mocno go przytulił i przeczesał ręką jego włosy. Były takie miękkie w dotyku. Chłopiec uśmiechnął się szeroko i zaczął gładzić Yao po włosach. Przestał jednak, kiedy usłyszał jego słowa.
-Och.. Ja też się cieszę.- powiedział i ponowił głaskanie go po głowie. Cały czas uśmiechał się do siebie. Naprawdę się cieszył, że tu był. I to właśnie z nim

Mruczał cicho czując jego dotyk na głowie. Uwielbiał tą pieszczotę. Wtulił się w niego mocniej. Zamknięte oczka wywoływały u niego senność. Było już późno, za oknami ciemno, a oni dalej siedzieli. Ich początkowym założeniem był sen, ale odszedł w niepamięć. Kiedyś jednak warto byłoby pójść spać. otworzył oczy i spojrzał na uśmiechniętego Tuvalu. Nie miał serca by mu powiedzieć, że ma iść spać. Podniósł się na łokciu i spojrzał na niego z góry.
-To co lobimy hmm, aru?

-Jak kotek..- szepnął do siebie słysząc mruczenie Chińczyka. Uniósł wzrok do sufitu i wpatrywał się w niego chwilkę. Ręką, która nie głaskała chłopaka przetarł sobie oczy. Miło się tak leżało i na dodatek było ciepło. Popatrzył Chinom w oczy, gdy ten się uniósł.
-Nie wiem. A co chcesz robić?- spytał. W sumie to mogliby już iść spać, ale Mark nie wiedział czy chłopakowi się chce.

-Mas takie male ocka, aru. Idziemy spac, aru! - Mark wyglądał na zmęczonego.
Zadecydował w jednej chwili o jego losie. Położył się i przytulił mocno. Też był całkowicie zmęczony dniem dzisiejszym. Jutro od nowa mogli ze sobą rozmawiać i się bawić jednak na chwilę obecną koniec. Pocałował jeszcze chłopaka w czoło i zamknął oczka do snu.

-Małe..?- zastanowił się chwilkę nad tym czy jego oczy faktycznie są małe.
-Hm.. No dobrze. Skoro chcesz.- powiedział i ułożył się wygodnie, po czym westchnął cicho.
Spojrzał na przytulającego go chłopaka. Widocznie był zmęczony tak jak Tuvalu. Zamknął oczy próbując zasną. Po dłuższej chwili chłopiec już spał.

W momencie gdy Mark zasnął Yao również został zabrany do krainy Morfeusza. Wtulony w ciepłe, wątłe ciało Tuvalu śnił sobie o różowych jednorożcach i biedronkach.
Nic nie mogło zaburzyć jego snu. Był szczęśliwy z minionego dnia. Działo się wiele miłych rzeczy. Taaak bardzo miłych.



[z/t]

Zaciągnął Marka do swojego pokoju. Raz już u niego był więc kolejny raz zaszkodzić nie mógł. Mogli się jedynie bliżej poznać. Mieli się ogrzać po tym całym wyjściu na polankę, a potem nad rzeczkę. Mały piknik nikomu jeszcze chyba nie zaszkodził. Jednak na początku było tak ładnie, a potem zrobiło się zimno. Chłopak Chin mówił, że jest mu zimno. Yao nie chciał by Tuvalu się przez niego przeziębił. Chociaż wtedy mógłby się nim cały czas zajmować, ale wizja tego jak się meczy nie pomagała mu w dostrzeżeniu tutaj jakichś miłych i ciekawych stron choroby.
Posadził Marka na swoim łóżku i wygrzebał z szafy jakąś bluzę by go okryć. Kiedy miał już pewność, że nie jest mu już tak zimno miał zamiar iść po herbatkę.

Gdy wracali Markowi zaczęło się robić coraz zimniej. Pogoda tutaj była trochę zmienna. Nie za bardzo był przyzwyczajony do takich warunków. Ucieszył się, więc z tego, że znowu będzie mógł być w pokoju swojego chłopaka. Tam przynajmniej było ciepło. I jeszcze Yao dał mu swoją bluzę. Mimo tego, że nie było mu już tak zimno Tuvalu kichnął dwa razy. Jednak nie czuł się jakoś chory. Kichał pewnie przez kurz.
-Dziękuję..- powiedział jeszcze zanim Chińczyk wyszedł po herbatę. Naprawdę był mu za to wdzięczny. Za wszystko chciał mu podziękować. Widać było, że się o niego martwił. Uśmiechnął się lekko i rozejrzał po pokoju. Nic się nie zmieniło.

Odwrócił się do niego i uśmiechnął szczerze po czym wyszedł z pokoju. Swoje kroki skierował w stronę kuchni. Nucił pod nosem jakąś melodyjkę. Sam nie wiedział co to jest ale tak mu to na myśl przyszło. Uszykował dwie gorące herbaty i ruszył w stronę swojego pokoju. Nie chciał by Mark siedział tam sam. Otworzył drzwi z uśmiechem. Postawił szklanki na stoliku i wrócił się by je zamknąć. Usiadł za chłopakiem tuląc się lekko do niego. Oparł głowę o jego ramię tak jakby chciał iść po prostu spać.
-Już cieplej?
Zapytał się chcąc się upewnić, że wszystko jest w porządku i nie potrzeba dodatkowych koców i bluz.

Westchnął i wstał, gdy Yao wyszedł. Zaczął powoli spacerować po pokoju chłopaka, co chwilę patrząc do góry. Słysząc kroki ponownie usiadł na łóżku i spojrzał na Azjatę. Obserwował jego poczynania przekrzywiając głowę. Takie przyglądanie się komuś było naprawdę interesujące. Obrócił się nieco by, choć trochę mieć z nim kontakt.
-Teraz już tak..- odpowiedział z delikatnym uśmiechem. Wciąż zastanawiał się nad jednym pytaniem. Znów się rozejrzał.
-Mieszkasz sam, prawda?- spytał nieznacznie.

Wtulał się w niego ciesząc, że ogarniające go zimno odeszło w niepamięć.
Słysząc pytanie chłopaka się trochę zdziwił. Myślał, że ten temat przełożą na inny termin. Bardziej odległy od chwili obecnej. Jednak musiał mu odpowiedzieć.
-Tak sam, aru - mruknął mu cicho do ucha - A cemu pytas, aru?
No to teraz Tuviś będzie musiał podać powód tegoż oto zapytania. Yao bardzo to ciekawiło. Jakby teraz mu powiedział, że chce z nim zamieszkać to sam by się nie zgodził. Oznaczało by to, ze jest całkowicie niezdecydowany. Na początku sam nie wie, a teraz by się zgodził. Widocznie potrzebuje trochę więcej czasu na wszelkie przemyślenia za i przeciw tej decyzji. By ją podjąć musi być całkowicie czegoś pewien by potem nie żałować. Yao nie miał zamiaru na nic nalegać. Może to on po prostu szedł wielkimi krokami bardzo szybko do przodu. Miał już sporo lat, więc na wszystko patrzył z innej perspektywy. Czas go wiele nauczył. Tyle wieków minęło, że nawet już nie liczył.

Podrapał się po głowię i wpatrzył w nieokreślony punkt. Dlaczego o to spytał? Przecież jeszcze będą mieli okazję o tym porozmawiać.
-Hm..- mruknął tylko dalej się zastanawiając. Teraz nie był pewny tego czy chce z nim mieszkać czy też nie. Jednak chciał się upewnić, że Yao mieszka sam.
-Bo nikogo tu nie ma..- powiedział nie przemyślając nawet tej wypowiedzi. Zaczerwienił się z tego powodu. Przecież to było jasne, że nikogo tu nie było oprócz ich. Zerknął na Chińczyka kątem oka i zaśmiał się nerwowo.

-No niestety nie ma, aru.
Trochę posmutniał z tego powodu. Nie miał się do kogo odezwać. Po chwili się rozchmurzył. Jednak były też i plusy tego. Nikt na niego się wścibsko nie patrzył. Zatem nie było czepliwych pytań i kąśliwych uwag co do niego samego. Mógł spokojnie odpoczywać z dala rozwrzeszczanych lokatorów. Spokojnie czekał w swoim pokoju na jakiekolwiek zajęcia szkole. Strasznie mu się tutaj nudziło, a w kraju mogli go potrzebować. Rządzenie państwem to wcale nie jest taka łatwa sprawa jak może się wydawać. Są wszelkiego rodzaju dekrety i prawa, których ktoś musi przestrzegać oraz zwracać uwagę na niesubordynację.
Pocałował Marka w szyję chcąc oderwać się od swoich myśli. Ostatnio myślał stanowczo za dużo. Pochłaniało to jego większość czasu wolnego. Czasu, w którym był sam i nikt go nie kontrolował. Jeszcze trochę i przestanie całkowicie egzystować będą jedynie pogrążony w swoich dalekosiężnych planach.
-Co chces polobic aru?
Musiał znaleźć jakieś alternatywne ciekawe zajęcia. Miał u swojego boku kochanka więc na pewno coś razem wymyślą. Zawsze mogli w coś pograć albo po prostu porozmawiać na błahe tematy bez większego zastanowienia się nad ich sensem i ogólnym znaczeniem w życiu codziennym.

-Och..- odwrócił głowę bardziej do Chin i pogłaskał go po ramieniu. Nie lubił jak ktoś był smutny. A kiedy Yao był smutny to jemu samemu też robiło się smutno. Zauważył, że chłopak zamyślił się nad czymś. Przyglądał się mu przez ten cały czas. Wyglądało to trochę przykro. Po tym jak ten pocałował go w szyję, Mark obrócił się zupełnie i przytulił mocno chłopaka. Po zadanym pytaniu oderwał się nieco od niego.
-Pograjmy w coś..- kiwnął głową. Teraz tylko trzeba pomyśleć, w co. Odkaszlnął i uśmiechnął się.
-W kółko i krzyżyk.- powiedział z entuzjazmem.

Przytulił mocno chłopaka gdy ten zrobił to samo. Uwielbiał to ciepełko od niego bijące. Był taki niewielki a taki uroczy.
-Dobze, aru poglajmy.
Niestety musiał odsunął się od Marka. Wstał z łóżka i podszedł do biurka koło niego. Wyciągnął zeszyt i dwa długopisy. Na czymś musieli grać. Wrócił ponownie na łóżko. Tym razem jednak usiał obok chłopaka twarzą do niego. Siedział po turecku rysując małą planszę. Popatrzył na kartkę i stwierdził, że jedna to może być za mało. Dorysował jeszcze kilka. Z uśmiechem podał chłopakowi jeden z długopisów.
-Jestes kólko, aru.
Uśmiechnął się szeroko dając Markowi pierwszeństwo. Będą mogli grać tak na zmianę. Mieli sporo czasu przed sobą. Jeszcze pół dnia. Na noc się rozejdą, a rano znowu mogą się spotkać by grać. I tak w kółeczko.

Ucieszył się, że będzie mógł z nim w to pograć. Na swojej wyspie zawsze prosił kogoś by mogli zagrać w „Kółko i krzyżyk”. W sumie to tylko w to grał. Resztę wolnego czasu spędzał na chodzeniu i sprawdzaniu wyspy oraz rysowaniu. Trochę to nudne, ale zawsze coś.
Podkulił nogi rozsiadając się na łóżku. Wziął drugi długopis i pokiwał głową na słowa Chin. Przyjrzał się uważnie kartce, po czym narysował kółko w środkowej kratce. Zawsze zaczynał od tego pola. Po prostu jakoś mu to pasowało. Przeczesał ręką włosy.
-Lubię tą grę..- powiedział tylko i czekał na ruch Yao.

Dokładnie przyglądał się każdemu ruchowi chłopaka. Postawił krzyżyk w lewym górnym rogu. Musiał jakoś zablokować każdy możliwy krok do jego wygranej. Z uśmiechem siedział i grał sobie z Markiem. Dawno nie robili czegoś razem. Warto czasem wymyślić coś nowego innego niż ta szara rzeczywistość.
-Twój ruch kochanie.
Mruknął cicho po czym pocałował go w policzek. Ciekawe co mógłby otrzymać za wygraną jednej rundy. Myśli Yao stoczyły się całkowicie na inny pas ruchu. Jechał teraz pod prąd. Zamiast zastanawiać się na grze myślał na Tuvalu. W taki dziwny inny sposób. Sam nawet nie umiał tego określić. Ale to było na prawdę dziwne.

W czasie, gdy Yao postawiał krzyżyk, on zaczął bawić się długopisem. Nie patrzył na ruchy chłopaka, ale na jego. Ocknął się dopiero słysząc głos Chińczyka. Zarumienił się lekko. Uśmiechnął się do niego i spojrzał na kratki. Narysował kółeczko nad tym wcześniejszym. Nie chciał wygrywać ani nic. Chciał po prostu dobrze się z nim bawić. Wygranie z Chinami pewnie będzie trudne.
-To teraz Ty.. – powiedział nieśmiało i uniósł na niego wzrok. Pomyślał chwilę, po czym pochylił się trochę w jego stronę i pstryknął go w nos.